Blokowiska w Polsce w opiniach architektów
Spółdzielnie mieszkaniowe
blokowisko, blokersi, osiedle
Blokowiska, którymi zarządzają duże wielkomiejskie spółdzielnie, nawet ocieplone i malowane kolorami tęczy, nie wzbudzają pozytywnych skojarzeń u wielu Polaków. Nawet osoby, które marzą o industrialnym lokum, gwarantującym poczucie anonimowości, nie są specjalnie zainteresowane ulokowaniem się w obiekcie z żelbetu, chyba że zmusi ich sytuacja finansowa. Wiadomo, że mieszkania w blokowiskach na rynku wtórnym są tańsze, niż te, którymi zarządza nowoczesna spółdzielnia mieszkaniowa, o lepszych walorach wizualnych i funkcjonalnych. Rzecz jasna, funkcjonalność mieszkań współcześnie pojmowana jest zupełnie inaczej, gdyż współczesna myśl humanistyczna nie zaprząta sobie uwagi dywagacjami, czy człowieka można zaprogramować, aranżując mu odpowiednio warunki mieszkalne. Uważa się, że zdefiniowanie ludzkich potrzeb powinno poprzedzać wszelkie projekty budowlane. Podkreślane silnie prawo jednostki do posiadania własnej przestrzeni i wiedza o tym, jak dalece ład przestrzenny wpływa na jakość ludzkiego życia, powodują, że obecnie z niedowierzaniem i zdumieniem czyta się koncepty uczonych, współodpowiedzialnych powstania projektów wielkich kompleksów modernistycznych.
Eksperymenty z modernizmem w budownictwie w Polsce na szczęście (a może nieszczęście) nie zaowocowały powstaniem szczególnie wyrafinowanych kompleksów mieszkalnych, zdolnych programowac różne zdefiniowane przez uczonych funkcje czlowieka. Mimo to postawienie obok siebie ogromnych kolosów z siecią trawników i ścieżek spacerowych przeznaczonych do ruchu pieszego nie służyło zdrowemu życiu, w tym sensie, że nie wytworzyla się tam żadna wspólnota. Dawne wspólnoty, jak często podkreśla się w pracach socjologicznych nad fenomenem miasta, obierały za swoje centrum place i ogrody. Tam miały miejsca zgromadzenia, podczas których bawiono się i dyskutowano. Co istotne, place te znajdowaly się w pobliżu miejsca zamieszkania. Tworcy wielkich blokowisk wykluczyli element planowania pod kątem zaspokajania potrzeb społecznych mieszkających tam ludzi. Przez to trudno jest dziś oderwać się od złych wzorów przeszłości, mimo że administracja spółdzielni ściąga fundusze na różne przedsięwzięcia kulturalne, by integrować mieszkańców. Jedyną płaszczyzną więzi często jest szkoła, w przypadku rodzin z dziećmi.
chevron_left