Koniec spółdzielczości obwieszczany był już wielokrotnie w prasie za sprawą różnego typu artykułów, których autorzy postulują konieczność zmian w przepisach spółdzielczych. Zakładanym celem tych zmian ma być obniżenie opłat i większa przejrzystość zarządzania w spółdzielniach, by działania zarządcy łatwiej było na bieżąco monitorować. W myśl nowego projektu zmian, członkiem spółdzielni będzie musiała być tylko ta osoba, która ma spółdzielczy lokal. Ten, kto zdecyduje się na wyodrębnienie prawa własności do swojego lokalu, będzie mógł zdecydować, która opcja bardziej mu odpowiada: spółdzielnia mieszkaniowa czy wspólnota mieszkaniowa. Prawo wspólnotowe, co trzeba podkreślić, będzie obowiązywać już w przypadku, gdy w lokalu wyodrębni się tylko jeden lokal, oczywiscie za wnioskiem wszystkich mieszkańców danego budynku.
Jak się okazuje szczególnie wiele uwagi pomysłodawcy nowej ustawy poświęcają kwestiom uregulowania gruntu. Jak zauważono bowiem, znaczna część budynków należących do spółdzielni została wybudowana na gruntach o dość niepewnym stanie prawnym. Jest to jedna z ważniejszych przyczyn tego, że przekształcanie lokali w odrębne własności postępuje w Polsce zbyt wolno. Dzięki nowym zapisom ustawowym wspólnota wyodrębni się szybciej, to znaczy już po 12 miesiącach od daty wejścia w życie nowych zapisów, jeśli nie zgłosi się właściciel gruntów o nieuregulowanym stanie prawnym. Tryb przejęcia ziemi przez spółdzielnie będzie zatem miał charakter zasiedzenia.
Proponowane zmiany wzbudzają dużo emocji, zwłaszcza u przedstawicieli związków spółdzielczych, którzy lobbują za odrzuceniem projektu. Związkowcy obawiają się dalszej marginalizacji spółdzielczości jako formy zarządzania wspólnym mieniem i przestrzegają przed destruktywnym wpływem ultranowoczesnych wspólnot mieszkalnych na życie społeczne. Poza tym nie brak pomysłów na to, jak zracjonalizować model wydatkowania funduszy remontowych, by opłaty w spóldzielniach byly niższe.

---

Dodaj komentarz