Jak powszechnie wiadomo bardzo dawno temu odeszły w zapomnienie czasy gdy w sąsiedztwie dużego blokowiska, na parkingu stał wartburg, syrena i kilka fiatów 126p. Zmienił się system, na naszych osiedlach też zmieniło się wiele. Trzeba jednak przyznać z przykrością, iż w niewielu miejscach zmienił się rozmiar parkingów. Zaś nowych przybywa jak na lekarstwo. W dawnych czasach, statystycznie na kilka gospodarstw domowych przypadał zazwyczaj jeden samochód, teraz często na jedno gospodarstwo domowe należące do wspólnoty mieszkaniowej przypadają jeden lub dwa pojazdy. Ówcześni planiści nie przewidzieli takiego obrotu sprawy, a dzisiejsza administracja osiedla albo nie może wysupłać środków finansowych na rozbudowę bądź budowę nowych parkingów, lub zwyczajnie zagospodarowana co do centymetra urbanistyka nie pozwala na wciśniecie na naszych osiedlach dodatkowych miejsc parkingowych.

Lecz warto wiedzieć, tak czy inaczej, to właśnie lokatorzy należący do wielu polskich spółdzielni mieszkaniowych pozostają z problemem, oraz autem postawionym kilkaset metrów od domu, tam gdzie wolne było jeszcze miejsce do zaparkowania. Mieszkańcy wspólnoty często sprzeciwiają się tej rzeczywistości, zbierają podpisy zachęcając administrację osiedla do podjęcia inicjatywy i samodzielnie wyszukują miejsc, w których można by z powodzeniem dobudować parking. Otóż niestety sprawa taka zazwyczaj bardzo często komplikuje się wtedy, kiedy okazuje się, iż wskazany plac to albo teren prywatny, albo spółdzielnia mieszkaniowa posiada na to miejsce plany zagospodarowania terenu, bynajmniej nie pod miejsca parkingowe.

Natomiast niektóre projekty przewidują budowę kosztem placu zabaw lub małych zielonych skwerów, bo i tak kierowcy pozostawiają swoje auta na trawniku. Na to jednak nie chcą się zgodzić rodzice dzieci korzystających z placów zabaw, oraz osoby ceniące sobie skrawki zieleni, miedzy betonowymi osiedlami. Wydaje się, iż żadne rozwiązanie sytuacji nie będzie zadowalające dla wszystkich mieszkańców wspólnoty.

---

Dodaj komentarz