Bezdomni na klatkach schodowych
Spółdzielnie mieszkaniowe
bezdomni, problem, pomoc, alkohol, hałas, klatka schodowa, osiedle
Do administracji spółdzielni wielu osiedli często wpływają skargi na bezdomnych. Urzędy najniższego szczebla administracyjnego rozkładają bezradnie ręce. O ile bezdomni powodują jakieś zagrożenie, to powinna interweniować straż miejska. Właśnie miedzy innymi od tego jest, twierdzą pracownicy wspólnot mieszkaniowych oraz spółdzielni. Administracje ze swojej strony zrobiły już prawdopodobnie wszystko co mogły. Na niemal wszystkich osiedlach pozakładane są domofony przy klatkach. Jednak bezdomni podszywając się za roznosicieli ulotek lub w inny sposób dostają się na klatki schodowe a stamtąd do piwnic lub na strych w wieżowcach i tam nocują. Mieszkańcom bloków nie przeszkadzałby ten fakty gdyby nie dwie sprawy. Bezdomni często spożywają na klatkach alkohol, hałasują i zaczepiają przechodzących lokatorów. Ci zaś obawiają się, iż bezdomni mogą wzniecić ogień na klatce, gdyż śpią okryci gazetami i ogrzewają się dodatkowo paląc papiery. Innymi słowy, nie są to mili sąsiedzi. Wielu mieszkańców smuci ich los, jednak nie może być tak, iż grupa bezdomnych stwarza zagrożenie dla całej reszty lokatorów. Spółdzielnie mieszkaniowe i wspólnoty odcinają się od problemu jak tylko mogą. Nie mają możliwości stawiać wszędzie krat, na przykład przy wejściach na strych, gdyż przepisy nakazują pozostawienie drożnych korytarzy w przypadku gdy zaistnieje zagrożenie pożarowe. Straż miejska nie biega nocami po klatkach schodowych w celu wyproszenia niechcianych gości. Reaguje dopiero w sytuacjach gdy lokator powiadomi o realnym zagrożeniu. Cały problem w tym, iż bezdomni nie chcą poddać się rygorowi ośrodków opieki społecznej, wolą zajmować klatki schodowe i zanieczyszczać je, niepokojąc przy tym wszystkich mieszkańców.
chevron_left