Należy i w tym artykule podkreślić, że niestety nie wystarczy sama satysfakcja, że właśnie coś zostało popsute. Otóż czyn ten powinien jeszcze bardzo utrudnić życie mieszkańcom bloku. Taką dewizą legitymują się osiedlowi chuligani. Dlatego ich łupem często padają domofony. Drogie urządzenie został zniszczone, no a do tego utrudnione wejście do klatki mają goście lokatorów oraz sami lokatorzy, którzy akurat nie mają przy sobie klucza od drzwi wejściowych. Administracje osiedla nie stać, aby przy każdym urządzeniu elektronicznym postawić ochronę lub zamontować monitoring.

W naszych realiach jest to całkowicie nie możliwe, ale chyba tylko to powstrzymałoby wandali przed dokonywaniem kolejnych bezmyślnych zniszczeń. Otóż w Polsce mieszkańcy wspólnot mieszkaniowych, jak również i członkowie spółdzielni mieszkaniowych najbardziej narzekają na fakt, iż pomiędzy dewastacją a naprawą domofonu mija nawet od kilku do kilkunastu dni. Zazwyczaj w takim właśnie czasie wyjmuje się zamek z drzwi wejściowych, aby mógł odbywać się normalny ruch. W tym czasie z takiego stanu rzeczy korzystają bezdomni, różni domokrążcy, którzy przede wszystkim swoją własną obecnością niepokoją, jak również bardzo drażnią lokatorów. Sama administracja osiedla nie ma jak z tym stanem walczyć. Jedyne, co może zrobić to przyspieszyć czas naprawy domofonu lub wymiany na nowy. Natomiast warto jest wiedzieć, że członkowie spółdzielni mieszkaniowych zgodnie twierdzą, iż powody dewastacji są dwie. Robią to bezdomni, dla których to okazja do swobodnego wchodzenia na klatki albo sprawcami są młodzi chuligani osiedlowi, którzy z nudów, z braku zajęcia i perspektyw szukają właśnie takich a nie innych wrażeń. Niestety prawdą jest, iż dla młodych ludzi brakuje ofert normalnej rozrywki czy zajęcia się czymś pożytecznym na osiedlu. Kluby osiedlowe na dobra sprawę nie istnieją, a rodzice często nie interesują się jak dziecko spędza czas poza domem.

---

Dodaj komentarz